Dobry szpinak i zła czekolada - to nieprawda
MEDYCYNA24 • dawno temuDietetycy i eksperci od żywienia obalają najgłębiej zakorzenione mity na temat odżywiania. Choć wielu z nas święcie w to wierzyło, wcale nie jest tak, że szpinak gwarantuje nam zdrowie, a czekolada – problemy skórne. Otóż cała promocja szpinaku to pewne nieporozumienie – mówi specjalista od żywienia Catherine Saxelby, autorka dziewięciu książek na temat odżywiania.
Wielu fanów szpinaku jest przekonanych, że pomoże on w przyroście mięśni. Tymczasem owszem, szpinak jest bogaty w żelazo, które może stymulować rozwój masy mięśniowej, ale jest tu pewien drobny problem – żelazo ze szpinaku jest bardzo trudno przyswajalne. Poza tym szpinak jest przereklamowany – pierwsze badania nad nim wykazały, że miał mieć 10 razy więcej żelaza niż w rzeczywistości.
Pomyłkę tę ukrywano przez jakiś czas, dopiero publikacja w British Mediacal Journal z 1981 roku ujawniła prawdziwą zawartość żelaza w szpinaku. Dla tych, którzy chcą szybko wyhodować mięśnie, Catherine Saxelby zamiast szpinaku poleca czerwone mięso. Choć z jego nadmiarem trzeba uważać.
O ile szpinak długo uchodził za zdrowszy niż w rzeczywistości, o tyle czekolada miała stanowczo zbyt negatywną opinię. Od lat jest posądzana o wywoływanie pryszczy i wyprysków. Tymczasem to wcale nie czekolada źle wpływa na skórę, ale wszystkie pozostałe składniki zawarte w czekoladowych cukierkach, batonikach czy pralinkach.
Jak zapewnia dr George Varigos, ordynator dermatologii z Królewskiego Szpitala w Melbourne, wszystko zależy od rodzaju słodyczy. Wyprysków nie będzie po czekoladzie gorzkiej czy nawet mlecznej, ale w postaci twardej tabliczki. Można się ich natomiast spodziewać po czekoladkach z miękkim, kremowym nadzieniem.
Zobacz również: Jak pozbyć się kataru?
Zależności te zostały dowiedzione podczas kilkutygodniowych badań nad 75 chłopcami w wieku od 16 do 25 lat. Mężczyźni w takim wieku podlegają szczególnym wahaniom poziomu hormonów i cukru, stąd na ich przykładzie najłatwiej było zaobserwować konsekwencje diety dla cery. Wniosek jest prosty – czekolada tak, batoniki i cukierki – nie.
Podobnie wiele mitów narosło wokół jedzenia marchewki – jakoby ma dobrze działać na wzrok i gwarantować zdolność widzenia po ciemku. Tymczasem wybitny okulista z Sydney, dr Paul Beaumont, który właściwości siatkówki bada od 1976 roku, zaprzecza kategorycznie, aby istniał jakikolwiek związek między siatkówką odpowiedzialną za widzenie a ilościami zjadanej marchewki.
Przekonanie o tym, że marchew (dzięki zawartemu w niej beta-karotenowi) pozwala widzieć w ciemnościach, narodziło się najprawdopodobniej podczas II wojny światowej. Otóż piloci angielscy latający nocą na myśliwcach używali radaru do namierzania niemieckich samolotów. Niemcy nie wiedzieli o istnieniu radaru i z oczywistych przyczyn Brytyjczykom zależało, by tak pozostało.
Wymyślili więc i szeroko rozpowszechnili opinię, jakoby angielscy piloci fenomenalną zdolność rozpoznawania w nocy niemieckich samolotów zawdzięczali… dużym ilościom zjadanej marchewki. I choć wojna dawno się skończyła, mit przetrwał. Naukowcy jednak podkreślają, że choć marchewka nie wpływa na widzenie w ciemnościach, to warto ją jeść ze względu na inne walory odżywcze.
Jednak właściwości przypisywane marchwi to nic w porównaniu z przekonaniem, że skórka od chleba może wpłynąć na… skręt włosów. Dietetycy i fryzjerzy mówią zgodnie, że przekonanie to nie ma żądnego związku z rzeczywistością, a wymyślone zostało przez rodziców chcących namówić swoje dzieci, by zjadały całe kanapki. Dotyczyło to zwłaszcza dziewczynek, a cała opowieść powstała w latach 30., kiedy loczki były obiektem marzeń każdej małej elegantki. Nie ma natomiast żadnych dowodów na to, że jakakolwiek część chleba może w szczególny sposób wpływać na włosy.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze